Ćmielów piórem opisany – czyli wiersze o Ćmielowie.

Piotr Dumin: Odpust

Płynę rzekę
jak przeszłość
zapach mięty i tataraku
W Zielone Świątki
i w Odpust
Gdy wujek Smętek
w odświętnej furmance
z miodem zza rzeki
A z pól lessowych spływały
pszeniczne dziewczęta

Płynę dolinę rzeki Kamiennej
z żółtym piaskiem plaży
z żoną weterynarza
co jak dorodny owoc
oddawała się naszym spojrzeniom
Tak jak ona szukaliśmy Raju
A Raj był to parów leśny
na którego zboczach
odbywał się rytuał spełnienia
Widownia sadowiła się
na przeciwległym zboczu
ukryta
w młodym sośniaku
Spektakl przerywany był czasem
śmiechem i gwizdami
bo jak wiadomo człowiek
to śmieszna istota
ni to bóg ni to zwierzę
A na rynku trwał odpust
Z winem patykiem pisanym
szklaną watą
lodami
strzelnicami i karuzelą
Kręciliśmy ją
by móc się
bezpłatnie przejechać
pobujać
ponad miasteczkiem
Kręciliśmy
jak to miasteczko
jak świat co zawsze
próbuje nas zatrzymać

ĆMIELÓW (Leszek Gorlicki 2015 r.)

ĆMIELÓW znany z porcelany
z czasem stał się zapomniany.
Z każdym rokiem był biedniejszy,
przygarbiony, jakby mniejszy.
Nad fabryką dawną „ŚWIT”
zawisł niepewności byt.

Wiele lat ruina stała,
aż się trafił Adam Spała.
Ogrom pracy tutaj włożył,
ale stworzył co założył.
Zabrał się do tego gracko
i powstało z tego cacko.
Zakład dziś zachwyci Was.
Ma też nowe logo – A.S.

ĆMIELÓW ładnie położony,
przez garnuszki rozsławiony,
Leży w cichej okolicy.
Rozciągnięty wzdłuż ulicy
co Sandomierz w nazwie ma
dlatego ją każdy zna.

Na południu są pagórki,
od północy las i górki.
Rzeka płynie tuż pod lasem
i zalewa łąki czasem.
To atrakcja dla Ćmielowa
każdy wie, kto się tu chował.

Obok lasu jest jezioro,
w którym ryby dobrze biorą.
Gładka toń przejrzystej wody
wyjątkowej jest urody.

Wiosną kwitną tu kaczeńce,
zalecają się rożeńce.
Jest krzyżówka i cyranka
słychać je każdego ranka.
Roztaczają woń fiołki,
a jezioro to – Topiołki.

Miasta strzeże zamek stary (nazywają go Browary).
Kiedyś był cudem techniki, lecz go zburzył „Potop” dziki.
Część mieszkańców w nim wyrżnięto, resztę do niewoli wzięto.
Co się dało wywieziono, w końcu zamek wysadzono.
Z czasem gród się trochę rozrósł. Zamek jednak się nie podniósł.
Nadal straszy ruinami i ostrzega przed wojnami.

Leszek Gorlicki Marzec 2015 roku.


Beztroski czas, czyli dzieci z ulicy Kolejowej. (Keram 2024 r.)

W moim miasteczku
Kolejne dni wypełniają odgłosy parowozów
Rano żegnamy rodziców,
A dymiące maszyny wiozą ich do huty lub szwalni.

Obok torów stoi kiosk Pani S.
Ma stary szyld
Oferuje amerykańskie gumy do żucia z obrazkową historią,
I ptysie z kremem, które można kupić za znalezione przy torach butelki.

Mój dziadek też wraca pociągiem
Zawsze przywozi z pracy świeże bułki,
Częstuje nas pieczywem zawiniętym w gazetę
A przy obiedzie szuka fal Radia Wolna Europa…

Za torami obok ćmielowskiego dworca
Jest zwykły kiosk RUCHU z paździerzowej sklejki.
Tu swój bieg kończy autobus linii 2,
Zabierając wszystkich do wielkiego miasta…